Blog

Ślub w zimie

Tytuł przewrotny, niemal jak z Pudelka, ale powiem Wam od razu, żeby w niepewności nie trzymać – było wspaniale! Zresztą lubię bardzo śluby zimowe, szybciej zapada zmrok, na weselu goście się nie rozbiegają po podwórkach, no i jedzenie i napoje „wchodzą” jak malowane 😉 Ola i Krzysiek zdecydowanie wiedzieli, co robią, wybierając ten niecodzienny termin na Ich Dzień!

Wejście w stylu american dream
Młodzi marzyli o ślubie w stylu amerykańskim: wprowadzaną do kościoła Olę, Pan Młody widzi ją pierwszy raz w sukni ślubnej. W oczach były błyski, była atmosfera, nikt się nie potknął – po prostu piękna uroczystość 🙂 Mimo śniegu za oknem, w kościele było bardzo ciepło, a przemarznięci goście to była jedna z tych rzeczy, których obawiałem się najbardziej.

Wesele z dawna zaplanowane
Ola jest perfekcjonistką w każdym calu. Na swoim ślubie pokazała to od razu: sama dekorowała samochód i salę, samodzielnie wykonała bukiet, a wszystko na weselu było zapięte na ostatni guzik. I wyszło jak z pod linijki! Zabawa jednak była bardzo spontaniczna 😉 Większość gości znałem, więc to było wyzwanie – chciałem, aby każdy, absolutnie każdy, dobrze wyszedł nam zdjęciach. Mam nadzieję, że tak było w istocie – nikt przynajmniej reklamacji nie zgłaszał 😉

Sesja pod śniegową pierzyną
Jadąc na sesję byliśmy przerażeni – śniegu napadało tyle, że jadąc samochodem widzieliśmy tylko białe ściany! Ale marzenie się ziściło: to był jeden z piękniejszych dni tej zimy. Choć było mroźno, choć było ciężko (śnieg po kolana!), to zdjęcia zdecydowanie są warte każdego wysiłku! Państwo Młodzi w bieli, w tle góry: piękny obrazek.

Olu, Krzyśku… co ja Wam mam powiedzieć?
Wszystkie dobrego! Dużo, dużo ciepła, dużo, dużo wspólnych przeżyć i wspomnień, wspaniałej wspólnej drogi, która różami jest usłana 😉 Wasz ślub był jak z bajki o Królowej Śniegu – niech bajką będzie dalej. Taką z dobrym zakończeniem oczywiście!