Angelika i Krystian
Sztos!!! Tak podsumowałem to wydarzenie mojej żonie, kiedy na drugi dzień zapytała mnie, jak było. Co Wam powiem, to Wam powiem, w końcu wesel naoglądałem się jak mało kto: to było SZTOS wesele. Młodzi rozpoczęli nową drogę życia bajkowo. Oby tak dalej kochani, oby tak dalej!
Najlepsze składniki w weselnym menu na tym weselu, moi mili, były wszystkie elementy wesela idealnego. Młodzi wiedzieli, czego chcą: i to zdecydowanie i pewność było widać w każdym szczególe. Dopracowane było wszystko: od początku, do końca. Jedyne, czego nie mogli zaplanować, a i tak im wyszło, były te spojrzenia, które sobie rzucali. Jak dwoje zakochanych nastolatków. Miło było popatrzeć!
Przygotowania
Młody zrobił wszystko, żeby fotografowanie ich wesela było przyjemnością. Po pierwsze i najważniejsze: narzeczona. Krystian wybrał sobie piękną żonę, której fotografowanie to czysta przyjemność. Ona również mi pomagała, wybierając suknie, z tych takich, których kroju nazwać nie umiem, ale uwielbiam. Podczas przygotowań dużo się działo i ja dużo działałem. Było pięknie!
Ceremonia w klimacie
W Wiśle Małej, jest mały kościół. Piękny, klimatyczny, cały w drewnie – taki, w którym czuje się magię, kiedy tylko przechodzi się przez próg. Do fotografowania: ciężki. Jeśli zapytacie mnie o takie miejsce, które są cudowne, ale ciężkie do fotografowania, to małe, drewniane, klimatyczne kościółki są gdzieś na podium tej listy. Jednak atmosfera jest w nich fenomenalna, więc odradzać ich nie sposób 😉 Już tylko wyjście w tonach grosików i zaczęła się impreza!
Impreza, impreza!
Dom Markowy w Porębie i Dj Danielo okazał się duetem, który zwala z nóg na parkiet, pozwala wstać i zwala z nóg ponownie. Nie było czasu na jakieś tam podrygiwania: po pierwszym tańcu od razu goście zaczęli bawić się na maksa. Z godziny na godzinę temperatura rosła. Wszyscy bawili się wspaniale. Nawet ja się gibałem, nie sorki, nawet ja tańczyłem 😛 ryzykując utratę cennego sprzętu! A był też czas kiedy ja grałem a Daniel fotografował SZTOS
Plener w innym świecie
Nie mam pojęcia, dlaczego byłem tam pierwszy raz, ale przyznaję się Wam do tego: sesja Andżeliki i Krystiana była w kolorowych jeziorkach, których dotąd nie znałem. Kosmos. Przepiękny teren, nie wiem, jak mogłem ominąć to miejsce, będąc fotografem tyle lat! Dużo się nadreptaliśmy, uśmialiśmy jeszcze więcej, a efekty? Proszę popatrzeć.