Restauracja Tiffany, Natalia i Krzysztof
Natalia i Krzysztof
Z Natalią (1 spotkanie bez Krzyśka) polubiliśmy się od pierwszej kawy. Są tacy ludzie, że inaczej nie można. I tak właśnie jest z nią. Mam to szczęście, że w mojej pracy przyciągam fajnych ludzi! Już wtedy wiedziałem, że to będzie wesele klasy enterprise, taka „a night tu remember”. I nie myliłem się. Ani o jotę!
Przygotowania przygotowań
Ona, on. U niego szybko, sprawnie, co jakiś czas rzucając okiem na ferrari zaparkowane pod domem, to wymarzone. U niej, w towarzystwie sióstr Kamili i Anity – łzy szczęścia i mnóstwo śmiechu, MNÓSTWO!!!. Jeśli dodamy do tych przygotowań chłopaków z WMV studio – całość przygotowań nie do opisania, nie do powiedzenia.
Najmniejsze sanktuarium w jakim fotografowałem
Sanka. Chyba najmniejsze sanktuarium w Polsce. To miejsce wybrali sobie Młodzi na to najważniejsze „Tak” w swoim życiu. Było ciasno (160 gości), było klimatycznie, było zjawiskowo. Piękna, piękna przysięga!
Impreza, na której #niemamczasu
160 zwariowanych gości. Piękna, duża sala Tiffany. Pierwszy taniec w chmurach. Dużo miłości, pocałunków i przytulania między Młodymi. Naprawdę, naprawdę nie miałem czasu! No bo jak sfotografować każdy gest Młodego, każde spojrzenie Młodej, a przy okazji salę i 160 gości? Dałem z siebie wszystko, a w niedziele miałem zakwasy. Dosłownie!
Natalio, Krzysztofie,
Było pięknie, było w dechę, było ekstra! Zrobiłem tyle zdjęć, że nie wiem jak zaprojektowaliśmy album – ja nie mogłem się zdecydować, które odrzucić 😉 Życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Z takim wstępem musi, po prostu musi być dobrze 😉