Maria i Leszek. Markowy Dom Przyjeć
Wesele jak każde inne – można by było powiedzieć, oglądając te zdjęcia. Nic jednak bardziej mylnego: bo atmosfera na ślubie i weselu Marii i Leszka była inna, niż wszystkie, w sumie na każdym weselu jest inna na swój sposób. I nie mówi to byle kto, tylko ja, który na weselach zjadł zęby i jeszcze popił zimnym prosecco 😛 W końcu wesela to moja specjalność!
Przygotowania i ceremonia
Uwielbiam atmosferę przygotowań, wspominałem? Pewnie, że wspomniałem! Ten lekki zamęt i rozgardiasz: tutaj makijażystka, a gdzie jest ten krawat, a może coś jeszcze zjecie przed godziną zero, tu żart rzucony przez starostę Łukasza, tu świetne pociągnięcia pędzla Martyny Błaszczyk MakeUp, tu wbiega świadkowa, przyjaciółka Młodej. Lubię te zdjęcia, które tylko Młodym przypomną, jaki stresik wtedy był – choć na fotografiach wcale go nie widać 🙂 Na ceremonii jednak widocznie stres opadł i została sama przyjemność. I to zarówno dla przysięgających, jak i zebranych!
Wesele w Domu przyjedź Markowy w Porębie
Piękny pierwszy taniec (gratuluję!) i już impreza gra z zespołem muzycznym Medium, z którym mi osobiście bardzo, bardzo po drodze! Wszyscy dobrze się bawili – bo jak mogło być inaczej? W końcu znanym powszechnie jest fakt, że kiedy Mateusz Przybyła przybywa na wesele, złej zabawy być nie może (pojechałem) A że na ślubie Marii i Leszka była sama rodzina, bliscy przyjaciele i znajomi, to jasne jak szyld nad Społem, że impreza świetna. I właśnie taka była!
Plener w kilku miejscach
Główny plener robiliśmy w pięknej (bardzo malowniczej!) miejscowości Lanckoronie, gdzie byłem pierwszy raz i bardzo Młodym dziękuję za zaproszenie. Wrócę tam z pewnością! Na drugą część pojechaliśmy do Krakowa, na Zakrzówek. Tam skończyliśmy zdjęcia dopiero po zachodzie słońca 🙂 sztos